środa, 10 lutego 2016

[OP] Nim stracisz siebie

4 komentarze // Dodaj komentarz (+)
– Nie napiszę już więcej ani słowa.
– Castle, nie opowiadaj bzdur.
– Ale ja mówię serio.
Spojrzała na ciebie przymrużonymi oczami, w których lekko tliły się iskierki rozbawienia. Od lat ta sama mina próbująca wyrazić dezaprobatę, ale dzisiaj jakby bardziej zmęczona.
– Przepraszam. Mam kryzys twórczy.
Delikatny, smutny uśmiech zagościł na jej twarzy, a zmarszczki wokół oczu stały się bardziej widoczne niż zazwyczaj. Powoli przeczesała siwe, wciąż mocne włosy ręką i głęboko westchnęła.
– Wiem, Castle. Przecież mamy jesień.
Odwróciła się do okna, a jej wzrok uciekł gdzieś daleko. Poczułeś niepokój, ponieważ Kate z dnia na dzień odpływała do swojego świata. W głębi duszy dobrze wiedziałeś, że po prostu brakuje jej pracy. Kiedyś łapała przestępców, a teraz miała stać się zwykłą babcią czekającą w domu na swoje wnuki. To nie było w jej stylu.
– Chodźmy na spacer – poprosiłeś, stając tuż obok niej. W tym momencie wydawało ci się, że wena jeszcze cię tak do końca nie opuściła, skoro wpadłeś na genialny pomysł.
Nie spojrzała na ciebie podejrzliwie. W zasadzie już od dawna tego nie robiła, odkąd przekonała się, że twoje intencje są czyste. Lata spędzone razem sprawiły, że przełamałeś wiele barier, które nie pozwalały jej być tak blisko z drugim człowiekiem, ale… Brakowało ci tego – fascynacji, elementu zaskoczenia, iskry mogącej przerodzić się w dziki ogień. Dorośliście, oboje.
– Ja… Nie czuję się najlepiej – szepnęła, a w jej oczach zaszkliły się łzy. Odwróciła szybko wzrok, by ukryć to przed tobą, ale ty nie dałeś za wygraną. Chwyciłeś jej twarz w dłonie i zmusiłeś, by na ciebie spojrzała.
– Hej, co się dzieje?
Zagryzła wargę i całą sobą walczyła, żeby nie wybuchnąć płaczem. Kilka sekund później już nie wytrzymała, a łzy tworzyły mokre ścieżki na jej policzkach. Na ten widok twoje serce ścisnęło się z bólu i najmocniej, jak potrafiłeś, przytuliłeś Kate.
– Dziadku, babciu!
Krzyki dwóch dziesięcioletnich bliźniaków rozniosły się od drzwi wejściowych. Niemal przewróciłeś oczami na ten dźwięk, a Kate oderwała się od ciebie i szybko starła wierchem dłoni ślady łez, nim chłopcy rzucili się na nią.
– Wykończą mnie, słowo daję!
Alexis, cała czerwona na twarzy, wmaszerowała do salonu i opadła na sofę, gładząc swój brzuch. Ósmy miesiąc ciąży ewidentnie dawał jej się we znaki, a ona każdego dnia dzielnie walczyła, by wszystko przebiegało prawidłowo – przed czterdziestką ryzyko znacznie wzrasta.
– Mam coś dla ciebie od mojego cudownego, zapracowanego męża – rzuciła, kiedy Kate podeszła do niej, aby się z nią przywitać. – Jest adwokatem jakiegoś detektywa, którego podobno zdradzała żona, ale zdjęcia są dość dziwne. Może ty znajdziesz braki w tej sprawie.
Widziałeś, jak jej twarz się ożywia. Uśmiech od ucha do ucha, promieniujące radością i zaciekawieniem oczy jakby w parę sekund odmłodniała o kilka lat. W głębi ducha dziękowałeś Alexis, że pojawiła się właśnie w tej chwili i z taką sprawą. Nie wiesz, czy sam byłbyś w stanie coś wymyślić na szybko, ale miałeś w głowie taki plan. Historię, która przyciągnęłaby jej uwagę i być może zajęła na następne dni, nim zorientowałaby się, że jest nieprawdziwa. A potem zabrałbyś ją na prawdziwą wycieczkę śladami tajemnic, o których mógł słyszeć tylko młody Indiana Jones. No i ty zaczytany w biografiach niektórych szpiegów.
– Dziadku, no chodź już.
Wróciłeś do rzeczywistości, wyłapując gdzieś po drodze porozumiewawczy uśmiech swojej córki. Pewnie domyśliła się, co dzieje się z Kate i postanowiła pomóc. Ty też nie mogłeś pozostać bierny, a twoim zadaniem było zająć się bliźniakami, żeby dziewczyny mogły w spokoju sobie porozmawiać.