środa, 9 maja 2012

Gorzki smak szczęścia - rozdział III cz.6.

Obudził się w ciemnej piwnicy. Strasznie bolała go głowa. Sięgnął ręką w miejsce bólu i poczuł guza. Wtedy zdał sobie sprawę, że został porwany. Po chwili przypomniał sobie, że był z Kate. Zapominając o wszystkich niedogodnościach, poderwał się do postawy pionowej i rozejrzał po pomieszczeniu, jednak prawie nic nie widział.
– Jest tu kto? – szepnął, robiąc krok do przodu.
– Ja – odparł kobiety głos i po chwili ktoś chwycił go za rękę. Castle przestraszył się nie na żarty, jednak rozpoznał ten dotyk.
– Kate, przez ciebie umrę kiedyś na zawał – fuknął, ale w duchu cieszył się, że ma Beckett koło siebie. Dzięki temu uspokoił się trochę.
– Tak źle nie będzie – szepnęła. – Josh jest na tyle głupi, by nas nie wiązać. I jeśli myśli, że się stąd nie wydostaniemy, to się myli.
– Zaraz, wolniej. Josh? – spytał, nie wiedząc, co ma o tym wszystkim myśleć. – Ja pamiętam tylko jakąś zakapturzoną kobietę.
– Musiała stać za mną – stwierdziła detektyw. – Natomiast w twoim kierunku zbliżał się mój były, a ja byłam tak przerażona, że nie byłam w stanie wydobyć z siebie ani słowa.
– Dobrze, że chociaż się do tego przyznajesz – zaśmiał się.
– Castle!
– No co?
– Bądź przez chwilę poważny.
– Przecież jestem. Na pewno nas już szukają – oświadczył z dumą. – Jesteśmy cenni dla policji, więc za chwilę nas znajdą.
– Boję się, że to będzie coś więcej – wyznała Beckett. – Poszukują mnie już na pewno za morderstwo.
– O czym ty mówisz? – Został wrobiona – wyjaśniła i oddaliła się w kierunku ściany, ostukując poszczególne cegły. – A to jest piwnica Donovanów.

Napiła się i poczuła, jak zaczyna się jej kręcić w głowie. Zazwyczaj trzeba było mieć dużo szczęścia, żeby ją upić, ale tym razem było to coś zupełnie innego i Kate to czuła, ponieważ nie była w stanie się podnieść. Po chwili ktoś chwycił ją za ręce i zaczął ciągnąć. Kilka minut później siedziała oparta o pień drzewa i z lekko przymkniętymi oczyma wpatrywała się w swoją przyjaciółkę.
– Ile wypiła? – zapytał przybysz.
– Dość dużo, żeby nie być w stanie się ruszyć i niczego nie pamiętać – odparła Elly, uśmiechając się z satysfakcją. – Oczywiście podałam jej te tabletki, tak na wszelki wypadek ciut więcej.
– Dobra robota – pochwaliła ją kobieta, która dopiero do nich podeszła. – Teraz tylko jeszcze wystarczy wszystko idealnie upozorować i podrzucić jej tę broń do mieszkania. No a potem udamy się na zasłużone wakacje.
– Mam nadzieję, że wasz plan się uda, bo nie chcę iść do więzienia – wyznała Donovan. – I w końcu będę mogła się zemścić na Jamesie. Będzie miał to, na co zasługuje.
– Josh, zrobisz, co do ciebie należy, prawda? – zapytała druga z kobiet i uśmiechnęła się do mężczyzny.
– Oczywiście, siostro – potwierdził.
– W takim razie dzwonię do niego i na pewno zaraz tu będzie – oświadczyła, wyciągając telefon. Potem wszystko działo się bardzo szybko. James przyszedł i spojrzał z odrazą na siostrę Josha. Zaczął na nią krzyczeć, że zrujnowała jego małżeństwo i że zawiódł się na niej, chociaż myślał, że ta przyjaźni będzie trwała wiecznie. Wtedy Elisabeth podeszła do nich i zrobiła mu awanturę, przez co Donovan został zdezorientowany. Nawet nie zauważył, jak w jego kierunku zbliża się mężczyzna z małym rewolwerem. Kiedy padł strzał, Kate odwróciła głowę i zamknęła oczy. Była wściekła, że nie może nic zrobić. Po chwili straciła przytomność.

– A to świnia – skomentował Castle, kiedy Beckett wszystko mu opowiedziała. Nie spodziewał się takiego zakończenia.
– Wiem, że tego rewolweru nie ma w moim mieszkaniu – dodała Kate, nie zważając na jego słowa. – Słyszałam, jak Josh rozmawiał ze swoją siostrą o tym i wszystko nagrałam. Zawsze mam jeszcze przy sobie dyktafon w MP3. Na szczęścia miałam na tyle sił, żeby sięgnąć do kieszeni i przycisnąć guzik. Nie tylko ty jesteś dobrze na wszystko przygotowany, choć teraz bez swojego telefonu nie jesteś w stanie nic zrobić.
– Ale wciąż nie wiem, jak się stąd wydostaniemy – stwierdził i podszedł do detektyw, kiedy coś w ścianie skrzypnęło.
– To proste – odparła. – Josh nie wie, że Elisabeth pokazała mi tajne przejście do domu obok. Było już tutaj, kiedy się wprowadzili, bo ten dom kiedyś należał do jednej rodziny, która potrzebowała tajemnego przejścia. Ktoś na pewno wciąż tam jest po drugiej stronie i zaraz nas wypuści.
Rick uśmiechnął się, bo wiedział, że znalazł się w jednym pomieszczeniu ze wspaniałą kobietą. Kiedy chwyciła go za rękę i pociągnęła do tunelu, podążył za nią bez obaw. Już tylko kilkanaście kroków dzieliło ich od upragnionej wolności. Wolności, która mogła zagwarantować im wszystko. I ich dziecku również.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz