środa, 9 maja 2012

Gorzki smak szczęścia - rozdział III cz.3.

Odwrócili się dopiero, jak usłyszeli brawa. Po chwili zorientowali się, że cały komisariat musiał widzieć ich pocałunek. Zmieszali się i pomału wyszli z windy, nie spoglądając na siebie. Wrócili do rzeczywistości, więc zmieniła się ich sytuacja. Teraz byli obserwowani przez wszystkich i nie mogli pozwolić sobie na chwilę dla siebie, by ich koledzy i koleżanki nie mieli więcej tematów do plotek. Podziękowali mechanikowi i bez słowa udali się w kierunku biurka Kate, przy którym stali Ryan i Esposito.
– No, stary, zostawić cię na chwilę samego… – zaczął Javier.
– A już potrafisz nieźle narozrabiać – dokończył Kevin, puszczając do niego oko.
– Nie teraz, chłopaki – odparł Castle i spojrzał na detektyw, która usiadła na krześle i zapatrzyła się na stos papierów leżących na biurku, by po chwili odezwać się:
– Są jakieś nowe informacje w sprawie zabójstwa?
Trzej mężczyźni spojrzeli po sobie ze zdziwieniem, że po takich przeżyciach Kate może myśleć jeszcze o sprawie, ale Rick po chwili ją zrozumiał, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co kobieta przeżywa. Skinął głową na chłopaków, którzy zrozumieli, że śledztwo pozwoli im przywrócić normalne relacje w zespole.
– Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał – oznajmił Ryan ze skwaszoną miną. – Rozmawiałem z wszystkimi, którzy mogli tam wtedy być i nic.
– Tego się obawiałam – szepnęła Kate i spojrzała na Castle’a. Widziała w jego oczach strach i niedowierzanie. To zabolało.
– Lanie powiedziała, że strzał padł z małego, kieszonkowego rewolweru. Pociski są robione na zamówienie, ale nie da się sprawdzić, kto je wykonał. Ktoś musi być dobry w tym, co robi – uściślił Esposito.
Beckett automatycznie sięgnęła po swoją broń i wyciągnęła ją z kabury. Spojrzała na nią i zważyła ją w dłoni. To na pewno nie był kieszonkowy rewolwer, więc mogła być w miarę spokojna. Spojrzała na Ricka, szukając w jego oczach potwierdzenia oceny pistoletu. Mężczyzna uśmiechnął się do niej z ulgą. To na pewno nie wskazywało na to, kto tak naprawdę jest mordercą, ale przynajmniej częściowo wykluczało panią detektyw z kręgu podejrzanych .
– Pojedziemy jeszcze raz obejrzeć miejsce zbrodni – zaproponował pisarz.
– Nie wiem, co wam to da – stwierdził Javier. – Nad miastem przeszła ogromna burza.
– Wszędzie trwają prace nad naprawianiem szkód – dodał Kevin. – Ale z waszym szczęściem, na pewno znajdziecie coś, co można było łatwo przeoczyć.
Kate podniosła się z krzesła i chwyciła rękę Castle’a. Wiedziała, że tak będzie czuła się pewniej i bezpieczniej. W tym momencie nie obchodziło ją, co sobie o niej pomyślą inni. Najważniejsze, że miała swojego księcia z bajki, który mógł ją uratować w każdej sytuacji. Nawet w takiej, w jakiej znajdowała się teraz, bo wątpliwości wciąż targały jej umysłem.
Kiedy pisarz i detektyw wyszli z pomieszczenia, pierwszy odezwał się Ryan:
– Chyba na dobre wpłynęła im ta winda.
– Nie byłbym tego taki pewny. Widziałeś twarz Kate? Przecież była blada jak ściana i miałem dziwne wrażenie, że coś tu nie gra – odparł Esposito.
– Myślisz, że to było związane z tą jej przyjaciółką?
– Elisabeth?
– Yhym.
– Ryan, nie mam pojęcia. One przed nami coś ukrywają. Pytanie tylko, co.
– A czemu nie powiedziałeś Beckett o tym, że ją zatrzymaliśmy? – dociekał.
– Lepiej, żeby rozwiązała tę sprawę sama. Poza tym na razie nie możemy powiedzieć o tym, co wiemy od pani Donovan. Przyrzekliśmy jej to. A Kate powie nam wszystko, jak będzie gotowa. Ale jednak wciąż pozostaje naszą podejrzaną – szepnął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz