środa, 9 maja 2012

Gorzki smak szczęścia - rozdział III cz.5.

Szły pomału, uważnie stawiając kroki i rozglądając się na boki. Można by nazwać to skradaniem się, ale one wcale tak nie uważały. Ich nocna eskapada przypominała nieco zabawę z dzieciństwa, lecz one brały to całkiem poważnie po rozmowie i kilku drinkach w domu Donovanów.
Widziały, jak zbliża się w ich kierunku jakaś postać. Schowały się za drzewem i jedna zaczęła szeptać do drugiej, by była cicho. Po chwili Kate potknęła się o korzeń i runęła na ziemię. Elly pochyliła się nad nią, śmiejąc się.
– Tak, wiem, ty się nie przewracasz, ty tylko atakujesz podłogę – powtórzyła tak dobrze znane przez nie zdanie. Wymyśliły je jeszcze w wieku siedemnastu lat, kiedy pierwszy chłopak Beckett był tak pijany, że nie mógł utrzymać się na schodach. Tego dnia przyszła detektyw zerwała z nim po dwóch latach bycia razem, ponieważ zorientowała się, że ten związek nie ma przyszłości.
– Nie śmiej się, tylko mi pomóż – ofuknęła ją i wyciągnęła rękę w jej kierunku. – Jak się chce dobrze wyglądać, trzeba się poświęcać – oświadczyła i z pomocą swojej przyjaciółki podniosła się na nogi.

Kate dotknęła ręką drzewa. Na jednym z korzeni wciąż widać było lekko zdartą korę, która została naruszona podczas nocnej eskapady. Schyliła się i przejechała ręką po ziemi.
– To tutaj – szepnęła i spojrzała na Castle’a, który kucnął tuż obok niej.
– A pamiętasz, co było później? – dociekał.
– Hm… – zastanawiała się. – Pamiętam, że Elly podała mi piersiówkę, żebym się wzmocniła, a potem… Potem zakręciło się mi w głowie i dalej jest już tylko czarna plama.
– Musi być coś, jakiś moment…
– Cii… – przerwała mu, kładąc palec na swoich ustach. Podążył za jej wzrokiem i zobaczył, że kilka metrów dalej coś błyszczy się w trawie. Spojrzeli na siebie i podeszli w kierunku przedmiotu.
– To ta piersiówka – szepnęła Kate i podniosła ją. Po chwili jej wzrok natrafił na mały woreczek z dwiema tabletkami i na ślady, które mogły sugerować, że jakaś osoba była ciągnięta. Castle wyciągnął telefon i zaczął robić zdjęcia. Kilka minut później wysłał je do Ryana i Esposito, by zerknęli na dowody, które znajdowały się sześćset metrów od miejsca zabójstwa. Natomiast Beckett podniosła się i zaczęła podążać za śladami. Pomału coś zaczynało jej się kojarzyć.
– Po tym, jak rozmawiałam z tobą, zadzwoniła Elly – powiedziała detektyw i zatrzymała się, by spojrzeć na pisarza. – Jadąc do niej, rozmawiałam z twoją matką, a potem razem z Elisabeth musiałam wypić, by zapomnieć o problemach z facetami. Ale nie widziałam, jak ona robi drinki. Mam dziwne wrażenie, że ona piła sok z wodą. Potem poszłyśmy do tego cholernego parku i zanim wróciłam do domu, obudziłam się właśnie tutaj – oznajmiła, wskazując miejsce, które znajdowało się dziesięć metrów od nich. Pomału wszystko zaczynało układać się w całość, a kawałki rozsypanej układanki wracały na swoje miejsca. Efekt całości dopełnił Ryan, który zadzwonił z informacjami.
– Co powiedział? – zapytała Beckett, domyślając się, co za chwilę usłyszy.
– Te tabletki powodują chwilowy zanik pamięci. Rozpoznali je po tym znaczku na środku – odparł Castle i uśmiechnął się do Kate, jednak po chwili radość zniknęła z jego twarzy, kiedy zobaczył strach w oczach pani detektyw. Po chwili zrozumiał, o co chodzi, gdy zza kobiety wyłoniła się ciemna postać. A potem zapanowała ciemność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz