środa, 9 maja 2012

Gorzki smak szczęścia - rozdział I cz.3.

Zmierzała w kierunku miejsca zbrodni tak, jak przyzwyczajona była to robić. Na początku powolnym krokiem, przyjmując kamienną twarz. Potem nieco szybciej, starając się opanować swój oddech i uczucia. Następnie normalnym tempem, wyrzucając z umysłu wszystkie sprawy, które mogły go zająć i skierować jej tok myślenia na nieprzewidziany tor. Kiedy docierała na miejsce, była już opanowaną panią detektyw Beckett, a nie Kate znaną swoim bliskim kolegom i koleżankom, których zresztą nie miała dużo, ze wspólnych spotkań po godzinach pracy. W wolnym czasie była zupełnie inną osobą, ale swoim obowiązkom poświęcała się sumiennie, wierząc, że w ten sposób może odpokutować swoje lenistwo i grzechy młodości. Do jej listy w ostatnich dniach dołączyła kolejna ważna sprawa, która jeszcze bardziej motywowała ją do działania. Kobieta wierzyła, że dzięki pracy uda jej się o niej zapomnieć, choć z każdą chwilą miała coraz większe wątpliwości. Przechodząc pod taśmą, którą podniósł jeden z funkcjonariuszy, przygryzła wargę, co nie uszło uwadze jej koleżanki, stojącej niedaleko i rozmawiającej przez telefon. Stanęła koło niej i zorientowała się, że z ciałem i śladami są jakieś poważne problemy, słysząc kawałek rozmowy.
– Nie, to nie może czekać – mówiła Lanie wyraźnie zdenerwowana. – Za chwilę szlag trafi wszystko, jeśli będziecie dłużej zwlekać. Ciało trzeba jak najszybciej przewieźć do laboratorium i zabezpieczyć wszystkie odciski, bo za chwilę deszcz może zatuszować zbrodnię.
Kate spojrzała na niebo i od razu wiedziała, że jej koleżanka ma rację. Zbliżała się potężna burza, choć poranna prognoza pogody mówiła co innego. Jednak nie należało się tak od razu poddawać. Trzeba było zrobić, co tylko możliwe, by uchronić jak najwięcej śladów. Przecież od zawsze jest to podstawą śledztwa.
– Kate, co się stało? – zapytała kobieta, skończywszy swoją rozmowę.
– Lanie, wszystko w porządku – odparła detektyw. – Teraz ważniejsze jest śledztwo. Powiedz mi lepiej, co masz.
Czarnowłosa westchnęła i pokręciła głową, patrząc się na Beckett z miną, która mówiła tylko jedno: ta rozmowa ich nie ominie, ale problemy, które odsuwa się na dalszy plan, to jakby nieistniejące problemy, więc Kate nie zamierzała się tym na razie przejmować.
– To morderstwo jest co najmniej dziwne – zaczęła. – Na ciele ofiary widać pełno śladów walki, ale brak naskórka pod paznokciami, jakby mężczyzna nie próbował się bronić. Wiemy już, że zginął od kuli. Na razie nie mogę określić typu broni, ponieważ pocisk mocno drasnął szyję denata, a raczej przeszył ją na wylot, rozrywając aortę i tym samym znikając w okolicy. Technicy go szukają. Przyczyną śmierci jest wykrwawienie. Więcej powiem ci, jak przewiozę ciało do laboratorium. Oczywiście narzędzia zbrodni nie znaleziono.
– Dzięki, Lanie – odparła detektyw i rozejrzała się, wzrokiem poszukując swoich kolegów, Ryana i Esposito, ale żadnego z nich nigdzie nie zauważyła.
– Nie widziałaś może…?
– Poszli popytać ludzi – odparła kobieta, przerywając jej.
– Aha. Jacyś świadkowie? – zapytała Kate, rozglądając się jeszcze raz.
– Żadnych.
– Czyli zapowiada się długie śledztwo – stwierdziła, wyciągając swój telefon.
– Powiesz mi, co się stało? – zapytała Lanie, machając jej ręką przed oczyma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz