środa, 9 maja 2012

Gorzki smak szczęścia - rozdział III cz.1.

Uśmiech na chwilę zniknął z jego twarzy, kiedy Rick uświadomił sobie, że Kate nawet w takiej chwili myśli o sprawie. Ale rozweselił się od razu, kiedy pomyślał, że to musi być jakiś głupi żart. Przecież Beckett, pomimo swego chłodnego serca, na pewno nie zrobiłaby czegoś takiego. W każdym bądź razie on na pewno by tego nie zrobił.
– Tak? Jak to wydedukowałaś bez dowód, rozmowy z Lanie i przesłuchania? Nie wspominam już nawet o wspólnym śledztwie – odparł, śmiejąc się.
– Proszę cię, nie żartuj – skarciła go. – Nie w tej sytuacji – powiedziała niezwykle poważnym tonem i odsunęła się od niego, więc Castle zaczął podejrzewać, że coś nie gra. Usiadł wygodniej i zaczął zapinać swoją koszulę, podczas gdy pani detektyw wstała i oparła się plecami o windę, przygryzając wargi. Pisarz doskonale wiedział, że kobieta w tym momencie wyraźnie się nad czymś zastanawia, dlatego postanowił, że da jej chwilę ciszy. Ale nie wytrzymał zbyt długo i odezwał się kilkanaście sekund później:
– Kate, co się stało? Przecież mnie możesz wszystko powiedzieć.
– To był wypadek – szepnęła. – To musiał być wypadek – powtórzyła nieco głośniej.
– Skąd wiesz? – dopytywał się.
– Niepotrzebnie jej wtedy posłuchałam – wciąż szeptała do siebie detektyw. – Nie chciałam, żeby to tak się skończyło, ale ona nie dała mi wyboru. Zresztą miała rację. Żadna z nas nie powinna mu ufać, chyba że… Nie, to niemożliwe…
Osunęła się na podłogę i ukryła twarz w dłoniach. Castle nie był w stanie jej przerwać, bo wiedział, że nie skończy się to dla niego dobrze i na pewno nie dowie się niczego nowego. Jednak to, co usłyszał, sprawiło, że poczuł, jak jego serce staje się coraz cięższe. Przez jego mózg przetaczało się tysiąc myśli na minutę, a on miał wrażenie, że zaraz jego głowa wybuchnie. Słowa Kate były tak dziwnie jednoznaczne i nasuwające wnioski, że nie był w stanie odsunąć od niej swoich podejrzeń. I chociaż chciał, to jednak ta sprawa wydała mu się jeszcze bardziej dziwna, niż przypuszczał. Postanowił, że nie będzie dłużej tego odwlekać.
– Zabiłaś go? – zapytał, uważnie się jej przyglądając. Ona podniosła głowę i spojrzała na niego zapłakanymi oczami, w których widział głęboki żal i smutek.
– Gdyby nie ja, James wciąż by żył – odparła i uśmiechnęła się blado, by po chwili wybuchnąć płaczem. Rick jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie, dlatego zrozumiał, że musi jej pomóc za wszelką cenę, by chronić swoją mała królewnę. Jednak musiał poznać prawdę.
– Ale zabiłaś go? – zapytał po raz kolejny, podchodząc do niej.
– Ja… nie pamiętam – szepnęła i tym razem spojrzała na niego oczami pełnymi nadziei. – Ale skoro mam tu ciebie, to na pewno mi pomożesz, prawda? Razem znajdziemy zabójcę i proszę, obiecaj mi, że nie będzie mnie krył.
– Ale Kate… – zaczął spokojnym głosem.
– Żadnego ale! – krzyknęła, chwytając go za rękę. – Po prostu obiecaj, że dopilnujesz, by sprawiedliwości stało się zadość. I, cokolwiek by się stało, zajmiesz się naszym dzieckiem, dobrze?
– Kate, naprawdę…
– Castle! – przerwała mu po raz kolejny, a on nigdy nie widział większej determinacji w jej oczach. Nie mógł postąpić inaczej. Musiał to zrobić.
– Obiecuję – szepnął i mocno ją pocałował. Miał dziwne wrażenie, że traci coś nieodwołalnie i nie mógł do tego dopuścić. Słowa Kate sprawiły, że poczuł się winny. Nie było go przy niej, kiedy tak bardzo potrzebowała wsparcia, a teraz okazało się, że tak naprawdę nie zna dokładnie swojej partnerki. Sam nie chciał wierzyć w to, co przed chwilą usłyszał, ale wszystko mówiło samo za siebie. Oczywiście winą za wszystko można by jeszcze obarczyć szok, ale to nie miałoby większego sensu. Castle musiał pogodzić się z tym, że Kate stawała się w tym wypadku podejrzaną i on był jedyną osobą, która mogła ją teraz przesłuchać. Może nie potrafił być bardzo obiektywny, ponieważ wierzył w niewinność Beckett, ale musiał z nią porozmawiać o wszystkim i wyjaśnić przebieg morderstwa, skoro pani detektyw mogła być jedynym świadkiem popełnionej zbrodni.
– W takim razie opowiedz mi wszystko i na pewno coś razem wymyślimy. Tylko zacznij od początku.
– Od początku? – powtórzyła, po czym opanowała się i jej twarz przybrała normalny wyraz. – James miał romans z siostrą Josha – oświadczyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz