Ulżyło mu. W końcu powiedział to, co miał powiedzieć już dawno i był z siebie dumny. Ale tym razem nie było to ani w chwili złości, ani w chwili przekonania o własnej śmierci. Prawdziwe, prosto z serca, choć może nie do końca romantyczne. Nie tak to sobie wyobrażał, ale nie miał wyjścia. Musiał w końcu rozwiązać tę sprawę, raz na zawsze. A Kate w końcu zorientowała się, że od tego nie ucieknie. Będzie musiała się z tym zmierzyć, stawić czoło rzeczywistości. I choć zawsze jej się wydawało, że to sprawa jej matki jest najtrudniejszą w jej życiu, to tak naprawdę sprawa uczuć jej i Ricka była jeszcze trudniejsza i Beckett nigdy nie chciała się z tym zmierzyć. Tym razem też tak było. Ale to już przecież nie pierwszy raz. Ostatnio to Josh oberwał za jej głupotę. Tym razem była zdana sama nie siebie… A Castle na pewno jej nie odpuści.
Miał już wychodzić z komisariatu po skończonej sprawie, ale nagle zachciało mu się pić. Skierował się w stronę automatu z wodą, ale zatrzymał się nagle, kiedy usłyszał głos Beckett. Wiedział, że nieładnie jest podsłuchiwać, ale nie mógł się powstrzymać.
– Lanie, muszę ci coś powiedzieć – oznajmiła detektyw.
– Boże, Kate, co się stało? Jesteś chora? Coś z twoim ojcem, a może…?
– Nie, tu nie chodzi o mnie. Tu chodzi o coś zupełnie innego – powiedziała, głaszcząc się po brzuchu.
– Byłaś u lekarza? – zapytała doktor Parish.
– Byłam.
– I?
– Jestem w ciąży – odpowiedziała po dokładnym rozejrzeniu się. – Z Castlem – dodała po chwili.
– To… wspaniale! – wykrzyknęła kobieta i uścisnęła przyjaciółkę. – Nie cieszysz się? – zapytała, widząc jej minę.
– Pewnie, że się cieszę, ale nie wiem, jak mu o tym powiedzieć. Na pewno mi nie uwierzy. Spałam z nim tylko raz, a z Joshem… No cóż… Wiesz, jak było. Muszę mu dziś powiedzieć. Muszę mu powiedzieć, że to koniec. Nie jestem w stanie dłużej z nim żyć.
– Kate, spokojnie. Nie rób niczego pochopnie. Może wszystko się jeszcze ułoży.
– Lanie, proszę cię, nie próbuj nawet. Nic się nie ułoży, nie rozumiesz? Josh nie jest taki cudowny, jak się wszystkim wydaje. To tylko opinia wytworzona na potrzeby innych ludzi, żeby jemu było we wszystkim łatwiej. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej i chyba nic się nie zmieni – stwierdziła, a w jej oczach pojawiły się łzy. Castle dostrzegł je, kiedy światło padające z lampy odbiło się w jej oczach, a on był pewny, że jego partnerka go nie zauważy, kiedy wychylał się zza rogu.
– Nie płacz – szepnęła przyjaciółka i przytuliła do siebie Beckett. – Sama wiesz, jak będzie dla ciebie najlepiej. Założę się, że ten siniak na twojej ręce nie powstał tak sobie. Przecież jesteś silną kobietą, nie tylko psychicznie. Ale dlaczego z Joshem nie możesz sobie poradzić?
– Nie wiem i nie potrafię tego zrozumieć. Byłam głupia, wierząc, że się zmieni, że jeszcze mamy szansę wszystko naprawić. Ja go nie kocham. Nie chcę z nim dłużej być, nie chcę cierpieć. I przede wszystkim boję się o dziecko.
– Wiesz co? Masz rację. Trzeba będzie z tym skończyć. Zrobisz to dziś wieczorem czy może poczekasz jeszcze chwilę? – zapytała doktor Parish.
– Wszystko zależy od tego, ile będę mieć odwagi. Pomimo tego, jak bardzo się zmienił, wciąż mi z nim dobrze. Ten układ funkcjonuje tylko… – westchnęła. – Tylko związek nie może być oparty na strachu przed drugą osobą. To może człowieka wykończyć.
Castle pamiętał dokładnie ten dzień, w którym usłyszał tę rozmowę. To od tego wszystko się zaczęło i wciąż nie powiedział Beckett, że wie o wszystkim, bo podsłuchiwał. Ta sytuacja zaczęła go wtedy powoli przerastać i chciał zgrywać bohatera, który zawsze i w każdej chwili ochroni swoją ukochaną kobietę przed złem w postaci Josha. Ale Kate miała rację. Jej były chłopak na początku taki nie był. Zmienił się i Rick dostrzegł to znaczenie wcześniej niż pani detektyw. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego wcześniej z nim nie zerwała. Możliwe, że bała się, że teraz on, wieczny chłopiec, będzie mógł wykonać pierwszy krok, a przecież mówi się, że związków w pracy nie powinno się zawierać, bo rozstanie może spowodować, iż nie będziemy w stanie dzień w dzień spoglądać w twarz tej drugiej osoby. Czyżby o to właśnie chodziło? O strach przed porażką? Ale kto nie ryzykuje…
– Jesteś w szoku – stwierdziła Kate, uśmiechając się pokrzepiająco do Ricka, który nie mógł zrozumieć tego, jak w tak poważniej sytuacji takie słowa można wciąć za symptom choroby. To było jak nierealny koszmar, który śnił się nam każdego dnia dzieciństwa. Ale Beckett wiedziała, co robi. Byli tam sami. Tylko ona i on. A ona bała się, że coś może pójść nie tak. Miała wrażenie, że jeśli zacznie temat ich wspólnie spędzonej nocy i jej konsekwencji, to cały jej świat budowany misternie od lat legnie w gruzach. Przecież obiecała sobie, że nikt nigdy nie znajdzie się w jej sercu, że się nie zakocha, że nie będzie cierpieć, jeśli z jej powodu zginie ukochany. Ale czy to wszystko można było przenieść w praktykę? Nie, nie było takiej szansy, by coś takiego się stało. Chciała być wyjątkiem od reguły, który ją potwierdza. Tym jednym procentem, który nie dopełnia całości. Ale nie udało się. Pierwsze misternie budowane mury zaczęły pękać, kiedy pojawił się on i zmienił jej dotychczasowe życie. Jedyne, co mogła zrobić, to podziękować mu, bo zobaczyła, że świat może wyglądać zupełnie inaczej.
– Kate, nie jestem w szoku – odparł i uśmiechnął się do niej. Siedzieli teraz naprzeciw się, opierając się o równoległe do siebie ściany windy.
– Gdybyś nie był, nie powiedziałbyś mi czegoś takiego – odparła, mrużąc oczy. Wiedziała, że nie powinna zachowywać się w tej chwili jak dziecko, ale nie miała innego wyjścia. Jej mózg zaczął wysyłać sygnały samoobronne. Najchętniej ewakuowałaby się z tej klaustrofobicznej przestrzeni i uciekła jak najszybciej, ale nie mogła. Musiała zacząć myśleć logicznie. Jak wyszkolona pani detektyw. Ale... w teraz mogła skorzystać tylko z własnej intuicji.
– Powiedziałbym. Doskonale wiedziałaś, że ta chwila kiedyś nadejdzie – oznajmił i uśmiechnął się szeroko. – Czekałem na odpowiedni moment, ale kiedy myślałem, że cię stracę, to… – zaczął ze smutkiem w głosie.
– Castle, nie – przerwała mu. – Nie mów za dużo, jeżeli możesz czegokolwiek później żałować. Ale powiem ci jedno, nie żałuję, że kiedy winda jechała w dół, powiedziałam, co do ciebie czuję – wyznała w przypływie emocji, a na twarzy Ricka zagościł wyraz niedowierzania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz