Uśmiechnęła się niezauważalnie, czując, że kamień spadł jej z serca. Wiedziała, że na pewno nic nie zgadzało się z tym, jak to sobie wymarzyła, ale nie przejmowała się tym, widząc minę Ricka. Dla czegoś takiego z chęcią powiedziałaby jeszcze wiele innych rzeczy, które mogłyby być wyssane z palca, ale tym razem nie kłamała. Sama siebie zaskoczyła tak szybką decyzją o tym, żeby mu to powiedzieć. Nie zwracała uwagi na to, jakie słowa wypływały z jej ust. Po prostu zrobiła to, co od dawna powinna zrobić. Bała się jego reakcji, ale nie miała dużo do stracenia. Castle w końcu wydoroślał, więc ona nie mogła pozostać małą dziewczyną, która buduje wokół swojego wyimaginowanego królestwa marmurowy mur ze słów. Wiedziała, że może tego później żałować, ale ktoś zawsze powtarzał jej, że trzeba korzystać z życia i ona w końcu poczuła, że musi to zrobić. Inaczej może być już za późno, by cokolwiek naprawić i już nieraz się o tym przekonała. Ale teraz, stojąc twarzą w twarz ze swoją przyszłością, chciała uzyskać wszystkie odpowiedzi. Tylko gdzie w tym wszystkim element zaskoczenia? Przecież będzie dużo ciekawiej, kiedy nie dowiemy się, co stanie się z naszym życiem. To odczucie strachu daje nam siłę do podjęcia natychmiastowych decyzji. Spontaniczność i odwaga mogą wnieść dużo zmian, ale czy Kate potrafiła z tego korzystać? Patrząc w te oczy, które znajdowały się dokładnie naprzeciw niej, nie wiedziała, czego może się spodziewać. Widziała w nich tylko niedowierzanie, a zarazem podejrzliwość. Doskonale zdawała sobie sprawę, że Castle może myśleć, że ona się nim bawi. Nie chciała do tego dopuścić, nie tym razem. Ale on w swojej głowie toczył wewnętrzną bitwę o to, co ma zrobić. Znał Kate na tyle dobrze, by wiedzieć, że tym razem nie żartuje i zastanawiał się, co skłoniło ją do takiego wyznania. Zawsze się przed tym broniła i unikała rozmowy na tematy osobiste, jak tylko mogła. Ale Rick i tak zawsze wiedział więcej niż powinien i tylko dlatego cały czas pakował się w kłopoty. Robił to wszystko dla niej i czasem miał wrażenie, że ona tego nie dostrzegała. Mylił się i dopiero teraz to zauważył. Był na siebie zły, że nie potrafił tego dostrzec. Gdyby tylko wiedział, już wcześniej powiedziałby, co do niej czuje, ale kiedy myślał, że jest szczęśliwa z Joshem, nie chciał jej tego pozbawiać. W końcu poznał prawdę i musiał zakończyć tę sprawę raz na zawsze. Myślami wrócił do tego dnia, od którego wszystko się zaczęło.
Kiedy Kate skończyła rozmowę z Lanie, Rick postanowił zrobić wszystko, by ochronić swoją ukochaną. Niezauważony podążył za nią i śledził ją aż do jednej z restauracji w centrum miasta. Stała przed drzwiami i ewidentnie na kogoś czekała. Dopiero po chwili obok niej pojawił się Josh. Castle skrzywił się i zacisnął pięści, czekając na dalszy rozwój sytuacji. Musiał się powstrzymać, bo inaczej mógł wszystko zepsuć. Praca z policją nauczyła go jednego: jeśli nie masz dowodów, nie możesz nikomu udowodnić winy. I chociaż zwykle w takich sytuacjach dawał ponieść się chwili i kompletnie nie zwracał uwagi na przepisy, dziś postanowił nie działać stereotypowo. Pomału podszedł pod okna restauracji i poszukał wzrokiem Kate. Siedziała twarzą do niego i patrzyła się na Josha w milczeniu. Kiedy Castle zobaczył, że jego wróg numer jeden wyciąga coś z kieszeni i klęka na jedno kolano, przeczuwał, że to nie może się dobrze skończyć. Widział, jak Beckett uśmiechnęła się blado i pokręciła głową, odmawiając. Kiedy podniosła wzrok, natrafiła na jego spojrzenie, a jej oczy rozszerzyły się w wyrazie zdumienia. Poderwała się z krzesła i szybkim krokiem wyminęła Josha, który wciąż klęczał. Ale on szybko podniósł się i pobiegł za nią. Rick zobaczył ich dopiero za drzwiami restauracji. Doktorek chwycił Kate za łokieć i mocno pociągnął w swoim kierunku. Zeszli ze schodów i skierowali się w stronę Castle’a bez słów czy niepotrzebnych gestów. Na twarzy detektyw pojawił się grymas bólu, a pisarz jeszcze bardziej zacisnął pięści ze złości, ukrywając się w cieniu.
– Dałem ci wszystko, ale to dla ciebie za mało, prawda? – warknął Josh, kiedy gwałtownie zatrzymał się dwa metry od Ricka, wciąż mocno ściskając Beckett za łokieć. – Wydaje ci się, że jesteś nie wiadomo kim, ale ja wiem wszystko. Jesteś nic niewartą dziwką, która tylko czeka, aż ktoś ją przeleci, ale…
– Nie zwracaj się tak do damy – przerwał mu gwałtownie Castle, widząc na policzku Kate spływającą łzę, która odbijała się w blaskiem lamp ulicznych.
– Będziesz mi mówił, co mam robić, pisarzyku?– odwarknął. – Jesteś taki sam jak ona. To dlatego nie chcesz za mnie wyjść, prawda? Bo kochasz tego kretyna, który potrafi tobą manipulować, tak? – zapytał, mocno nią szarpiąc. Po policzku Kate zaczęły spływać kolejne łzy, a ona nie była w stanie nic powiedzieć. Pierwszy raz bała się tak bardzo, że nie mogła wykonać żadnego ruchu. A kiedy poczuła na swojej twarzy siarczysty policzek, jej głowa odwróciła się w drugim kierunku, a ona nie utrzymała się na nogach i upadła. Wtedy Castle nie wytrzymał i uderzył Josha, łamiąc mu nos. Rick był tak wściekły, że był w stanie nawet zamordować tego dupka za to, że tak skrzywdził jej ukochaną. Gdyby go tam nie było, kto wie, co mogłoby się stać? Może Kate przyszłaby na posterunek następnego dnia, tłumacząc się, że znowu wyzwała na pojedynek kogoś silniejszego od siebie? Myśl o tym jeszcze bardziej rozzłościła pisarza, w którym pojawiła się nagła chęć walki i zwycięstwa. W końcu Josh upadł na chodnik, delikatnie dotykając swojej wybitej szczęki.
– Nie wyjdzie za ciebie, dupku, bo ją krzywdzisz – powiedział Rick, stojąc nad przegranym. – I jestem pewien, że zajmę się nią i naszym dzieckiem lepiej niż ty.
– Castle, proszę cię… – szepnęła ledwo przytomna detektyw, nie chcąc stracić ich obu.
– Nie, Kate, nie mogę na to wszystko pozwolić – odparł, po czym wziął ją pół żywą ze zmęczenia na ręce i odszedł, zostawiając Josha samego.
Zaczęła się niecierpliwić. Od kilku minut jego spojrzenie było nieobecne, jakby coś sobie przypominał. Bała się, że może chodziło o jedną z jego byłych żon, ale szybko odrzuciła od siebie te myśli i postanowiła działać.
– I co, nic nie powiesz? – zapytała, uważnie mu się przyglądając, a on jakby wyrwał się z zamyślenia i dopiero wtedy zwrócił na nią uwagę.
– Nie wiem, co mam powiedzieć – odparł. – Tyle się wydarzyło w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin, że sam nie jestem w stanie objąć tego myślami. Cały czas zastanawiam się, jak mogłem być taki głupi. Kate, ja… chciałem cię przeprosić za to, co zrobiłem Joshowi i za to, że ci później nie wierzyłem. Przepraszam.
– Nie przepraszaj – powiedziała od razu. – To moja wina, bo dała ci podstawy do tego, żebyś mi nie ufał. Tamta noc była tylko jedna, więc nie mogłeś być niczego pewien, ale ważne, że ja wiem wszystko. Castle jesteś… – przerwała i przygryzła wargę. Po raz kolejny zdała sobie sprawę, że nie tak wyobrażała sobie ten moment i zastanawiała się, czy nie przełożyć tego na później. Ale czy jeszcze kiedykolwiek może być jakieś później?
– Nic nie mów – szepnął i przysunął się do niej, po czym położył swoją rękę na jej brzuchu. – Jesteś ojcem tego dziecka? To mi chciałaś powiedzieć? – zapytał.
– Ta… Tak – potwierdziła po chwili i spojrzała na niego, kładąc swoją dłoń na jego dłoni. – Jestem tego pewna jak niczego innego – dodała.
– Teraz ja już też jestem pewien – szepnął i nachylił się do niej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz